Blogger Backgrounds

Wednesday, August 10, 2011

Trzynastego

W pechowe trzynastki nie wierzyłam od dzieciństwa kiedy to zrobiłam sobie eskperyment i sprawdzałam jak te trzynaste dni miesiąca na mnie działają. Wyszło, że nijak, bo niektóre były pechowe, inne fajne a jeszcze inne OK. Ale tym razem nie mam złudzeń. Trzynastego sierpnia Lew wyjeżdza do Polski rozpocząć proces sprzedawania swojej polandzkiej chałupki, a jednocześnie tego samego dnia rodzinka przybywa na Niujorskie łono.

Wczoraj cały dzień walczyłam z myślą, żeby wyżebrać, czy zapożyczyć się, kupić bilet i jechać razem z nim. Wizja pozostania tutaj samotnie, z wrogo nastawioną rodziną wywołuje we mnie odruchy wymiotne. Powstrzymała mnie tylko resztka poczucia obowiązku (którego to poczucia podobno nie mam), oraz świadomość, że to by była klasyczna ucieczka przed problemami, a raczej jednym wielkim i obrzydliwym problemem. Poziomiec lubi uciekać przed problemami, ale wie, że ten odruch należy w sobie zwalczyć, bo problem pozostawiony sam sobie lubi pęcznieć i rozmnażać się jak wirus.

Poza tym, rodzinie właśnie o to chodzi. Chcą żebym uciekała, żebym się czuła stłamszona i bez wyjścia. Nie mogę im dać tej satysfakcji.

Ale myśl jest i kusi. Nie sądziłam, że po ostatnim wyjeździe tak szybko pociągnie mnie nazad. Myślałam szczerze, że nastawienie mojej rodzinki skopało dla mnie ogromną część tej radości którą odczuwałam zawsze wracając do Ojczyzny. Bo wraca się przede wszystkim do ludzi a tu spora część jest wroga, wrogo nastawiana (Babcia sama mi powiedziała, że wyrobi mi taką opinię, że nie odważę się więcej w Polsce pokazać), lub w najlepszym wypadku obojętna.

Idiotycznie nieracjonalne uczucie ta tęsknota do kraju. Tak bezsensowne i wbrew zdrowemu rozsądkowi, że MUSI być prawdziwe. Na palcach jednej rąki mogłabym policzyć takie właśnie uczucia, które nie mają nic wspólnego z rozumem, ale są. A skoro trwają mimo upływu lat, nie mam wyboru, muszę im wierzyć.

Tym niemniej obywiam się nabliższych tygodni.

Poziomiec na ogół się nie modli, bo nie lubi zachowań typu "jak trwoga, to do Boga". Jednak gdybym miała poprosić o coś Siłę Wyższą, to poproszę o dystans. I o poczucie humoru. I o dużą ilość jakiegoś zajęcia.


Posłuchajcie sobie, a ja... będę wpadać na blogi o ile się da, by podładować psychiczne baterie.

5 comments:

  1. Co do trzynastki , mam podobny stosunek, jak Ty :D
    Tyle ,że ja raczej , staram się a tak profilaktycznie 13 omijać , gdy podejmuje w moim pojęciu jakieś ważne decyzje ;)

    To samo mam z "czarnym kotem" i z "zakonnicą" , pluje za ramie daleko !... :D)))

    ReplyDelete
  2. Poziomica mamy podobny proces mordowania zagłębia desperackiego problemu .

    Przyznam że rzadko ryczę czytając wpisy, tym razem tak się stało,ponieważ wiem jakie nostromo Masz w psychice i serduchu . Tak będzie do momentu , aż ,,rodzina" nie przekona się że może Ciebie gnoić .Ja się uwolniłam gdy zamieszkałam samodzielnie i dopiero poczułam wolność , a ,,rodzina" poczuła na własnej skórze moja twardość i stanowczość.

    macham Poziomica ..po prostu macham

    ReplyDelete
  3. zakrętka /w stadium cichego blogoczyta/August 12, 2011 at 12:54 PM

    To i ja pomacham:)

    ReplyDelete
  4. No to się porobiło! Tym razem trzynastka dała Ci do wiwatu!! Nie ma co! Mam nadzieję, że do tej pory już ogarnęłas całą sytuację i rodzinkę trzymasz w cuglach, żeby za bardzo nie wierzgała ;) Aj tam! Jestem pewna, ze świetnie dajesz sobie radę! No i w końcu chyba nie będą tam u Ciebie siedzieć wiecznie????
    Trzymam kciuki!!

    ReplyDelete
  5. czekam Poziomica na relację z natarcia ,,irci" .skoro Dałas sygnał to kawałek kamienia z serca mego spadł

    ReplyDelete