Blogger Backgrounds

Friday, October 28, 2011

List do Brata

Po naszej przedwczorajszej rozmowie telefonicznej kręcę się jak toto w przeręblu i nie mogę sobie dać rady z nawałem myśli. Za dużo rzeczy zostało niedopowiedzianych i męczy mnie to potężnie.

Wtrąciłeś się w moją dyskusję z Mamą, choć nie można tego nazwać dyskusją. Chciałam dowiedzieć się co się stało z wiertarką, która nagle wyparowała z mieszkania, a Mama, jak zwykle, wyjechała z zarzutami, że ją okradam i maltretuję. Twoja rada była prosta - dać sobie siana z wiertarką i nie zaogniać sytuacji. Zapytałam się czemu mnie tak skwapliwie namawiasz, żebym sobie dała spokój z szukaniem narzędzia, które nie dość, że nieźle kosztowało, to jeszcze było mi pożyczone. Mam poważne podejrzenia, że Twój syn sprzedał wiertarkę za przysłowiową czapkę gruszek, bo zniknęła też ładowarka, a istotnie do niczego im nie była potrzebna. Mogłabym zrozumieć gdybyś sugerował, że została komuś pożyczona, albo się zapodziała, ale Ty najpierw zaprzeczyłeś, że sam ją wziąłeś (o czym wiedziałam), a potem cały czas powtarzałeś, żebym dała sobie spokój z szukaniem, bo to tylko rozjątrzy problemy. Będę miała kasę, to sobie kupię lepszą i po krzyku. Po co teraz się żreć.
Po co?
Może dlatego, że nie była to jedyna rzecz która przepadła, choć najbardziej wartościowa finansowo. Może dlatego, że zabrałam już z domu wszystkie dokumenty, a klucze noszę przy sobie, żeby mi nie wyparowały z torby, tak jak klucz od skrzynki pocztowej. Może dlatego, że zabieranie mi moich prywatnych rzeczy mnie wkurza i uważam to za część taktyki mającej na celu zmęczenie mnie i zmuszenie do wyprowadzki.

Mówiłeś, że to naturalna część tego "procesu rozwodowego", jak nazwałam moją separację od rodziny. Ty sam przeżyłeś stosunkowo niedawno swój rozwód i wiesz, że takie rzeczy są normalne. Należy to olać i się nie przejmować. Ex-bratowa zabrała Ci wszystkie rzeczy z kuchni, włącznie z szafkami, ale Ty się tym nie przejąłeś.

Tylko, że była to nieco inna sytuacja. Ona się już wyprowadziła. Oczywiste było, że nie wróci, więc potraktowałeś stratę kuchni jako cenę za spokój. Ja nadal mieszkam wspólnie i nie wiem co jeszcze wyskoczy, choć na to jest, oczywiście prosta rada - wynieść się tak jak stoję. 

Czemu tego nie robię? Bo widziałam na Twoim przykładzie, jaki błąd popełniłeś, że nie pociągnąłeś podziału majątku zaraz po orzeczeniu rozwodu. Zostawiłeś sprawę niedokończoną, która, jak mi się wydaje, właśnie pokazała swoje paskudne oblicze.

Ja tego błędu nie mam zamiaru popełniać. Nie chcę za rok, czy kilka lat, przekonać się, że czekają na spłacenie jakieś długi. Muszę widzieć dokładnie jakie są moje zobowiązania, by nie dać się wpuścić w kanał przez moją Mamę - doświadczoną księgową.

Ale moja sytuacja Ciebie nie interesuje, bo jedyne co chcesz to święty spokój. Chcesz, żeby Twój syn miał ten cholerny pokój, który był mu obiecany. By miał warunki do których był przyzwyczajony w Polsce. By w domu był spokój i żebyś nie musiał się martwić. Byś mógł przyjeżdzać do Stanów, wstąpić do mnie, napić się wódki ze mną i Lwem i pogadać o duperelkach.

Super! Nie zaprzeczę, że śliczna wizja i coś we mnie wciąż jeszcze chce tego samego.
Tylko obawiam się, że sprawy zaszły już za daleko.

Odebrałam Mamie kontrolę nad Ruinką i finansami, więc bezapelacyjnie zostałam uznana za złodziejkę. Odebrałam jej władzę nad sobą i Małym. Może sobie żądać, żebym się wyprowadziła, a ja nawet nie zniżam się do odpowiedzi. Naciski moralne i wyzywanie mnie od najgorszych nie sktukują. Dla osoby, która de facto kierowała rodziną, jest to cios, którego nie można przeżyć. Jestem dla niej straszliwą przeszkodą w jej planach. Twój syn przejął ten pogląd. Mama obiecała mu wiele rzeczy - osobny pokój, wypasiony sprzęt i samochód, a tu nagle okazuje się, że nie może tego zrealizować przeze mnie bo trzymam w łapie gros przychodów.
Ty też przejmiesz ten pogląd. Jeśli już tak się nie stało. To Twój syn i chcesz, żeby miał co sobie wymarzy.
Rozumiem.
Ale nie pójdę na taki układ.
Moje priorytety są inne.
Remont Ruinki, żeby się draństwo nie rozwaliło.
Samochód dla Lwa, który tam harował niezliczone godziny zupełnie nieodpłatnie.
Pływanie dla Małego, jeśli będzie się ładnie uczył.
Sensowne mieszkanie dla nas.

I dlatego, mimo, że malutka cząsteczka mnie chciałaby wrócić do tego co było przed kilkoma miesiącami, wiem, że się nie da.
Zresztą, nawet gdybyś miał najszczersze chęci bycia ogniwem pośrednim i negocjatorem pomiędzy nami, nie wierzę, żeby Ci się to udało. Wiem jaki z natury jesteś niekonsekwentny i zmienny w poglądach. Będąc terapeutką rodzinną wiem jakie to ogromnie trudne by sprawić, żeby jedna strona chciała zrozumieć drugą i wzajemnie. Nie masz szans. Zwłaszcza będąc daleko.
Więc nie próbuj grać na obie strony.
Po prostu Ci nie wierzę.
I dlatego nie napijemy się razem wódeczki.

6 comments:

  1. Poziomico kochana smutny wpis dla mnie , i to bardzo.Co prawda mnie nikt nie okradał,ale razem z maleńkimi dziećmi wygnał z domu.nie upierałam się przy zostaniu.Gdy matka w tajemnicy sprzedała mieszkanie,nie dostałam złamanego grosza,a powinnam dostac swoją finansową część.

    Widziałaś jak mieszkam , a dzisiaj jeszcze nam się polepszyło.Matka w testamencie chce przepisać moim synom swoją trzecią część domu,ale orzekłam żeby nie ważyła sie tego robić,ponieważ dom w którym mieszka należy do banku ( Ola wzięła kredyt na dom)a moi synowie nie będą spłacali tego długu . Szkoda mi Ptysia .....Ciebie i Lwa oczywiście też.A bratanek da jeszcze matce twojej popalić-oj da

    macham wieczorowo - Dośka zołza

    ReplyDelete
  2. Czemu do wuja pana większość z nas doświadcza z czasem takiego piekła? Czy któraś ze stron traci rozum ? Gdzie sie podziewają takie rzeczy jak więzy rodzinne, miłość, zwykła sympatia bo więcej łączy niż dzieli? Czemu nagle wyrastają mury, których nie damy nijak rady wynieść w reklamóweczce do śmietnika? Oj sparło mnie na pytania, bo mnie Twoja sytuacja przygnębiła.Trzymam za łapę przez ocean choć nijak nie potrafię pomóc i nie zamierzam się silić na durnowate rady.Dobrze, że choć w zarysie panujesz nad sytuacja bo ja nad swoja już utraciłam kontrolę.
    Życzę jakiegoś cudu, żebyś mogła zamieszkać tak, jak na to zasługujesz i pokazać reszcie tylna część swojego ciała do pocałowania oczywiście!

    Zaba

    ReplyDelete
  3. Do żabowych całuśnych życzeń przyłączam się całą bubową istotą. Terapeutka w sytuacji 'do terapii'. Przewrotne życie. Ale trafiła kosa na kamień i Poziomę, no!
    Ściskam mocno.

    ReplyDelete
  4. Poipłakałam się Poziomko... Polały się łezki...
    Przytulam mocno!

    Motylek

    ReplyDelete
  5. Poziomka, nic nie piszesz o dziadku ?...
    Nie jestem na bieżąco. Nie wiem dlaczego tak Twoja mama postępuje, ale coś na rzeczy jest. Faktycznie Ona chce nadal rządzić rodziną i wyraźnie Ciebie wypycha :( ... Jakie to smutne i mało perspektywiczne dla Niej...
    Młody , czyli syn Twojego brata wszedł w bardzo niebezpieczny wiek , gdzie głównie hormony żądzą...Nie wiem co On tam robi, czy się uczy ?..pracuje?... Wiem jednak na pewno, że młody chłopak i to każdy, potrzebuje w tym wieku silnej męskiej ręki, by mądrze wszedł w dorosłość.
    Twoja mama z poczucia winy (chyba ?) chce go rozpuszczać kosztem Twoim i sama nie wiedząc , czy w swojej bezmyślności robi mu krzywdę i Wam Tobie i Ptysiowi a nawet i sobie .
    Bo nie ma nic gorszego niż wojująca ze sobą najbliższa rodzina . Nie wiem co myśli Twoja mama ?... Ty się nie dawaj, życie jest twarde,sama zresztą dobrze o tym wiesz i z autopsji i z pracy !...
    Trzymaj się !...
    Nie wiem , nie potrafię Ci nic doradzić. :(

    Sama po śmierci taty miałam trochę przejścia z najbliższymi tj. bratem i z bratowa. Teraz jest spokój ale wiem , że nie mogę być wobec nich za bardzo otwarta ( te pieniądze ! ..), bo zaraz to jest przeciwko mnie w stosownym momencie wykorzystywane.

    Jednym słowem - samo życie i skąd my to znamy!.. ;) :(
    Pa!

    ReplyDelete
  6. znalazlam cie ;)
    Pieknie wygladacie na fotkach z synkiem.
    Sytulacje masz nieciekawa ale dobry do takich spraw chrakter a to wazne i dobrze rokuje na przyszlosc.
    Ciesze sie ze masz w sobie taka sile, wielu napewno ci jej zazdrosic ja tez.

    ReplyDelete